Jugosl. Klub Mladost – LKS Goczałkowice 4:3
Na sportowe zakończenie udanego roku piłkarze LKS Goczałkowice, którzy latem świętowali mistrzostwo klasy A, a w rundzie jesiennej jako beniaminek I grupy klasy okręgowej uplasowali się na trzecim miejscu w tabeli, rozegrali mecz międzypaństwowy. Podopieczni Damiana Barona polecieli bowiem do Niemiec, gdzie na zaproszenie Łukasza Piszczka, mogli oglądać niedzielny mecz Bundesligi Borussia Dortmund – Eintracht Frankfurt. Przy okazji sami jednak założyli sportowy sprzęt i w sobotę zmierzyli się grającą w niemieckiej lidze regionalnej drużyną o bałkańskich korzeniach Jogosl. Klub Mladost Muenster.
- Przegraliśmy 3:4 – informuje trener goczałkowiczan Damian Baron. - Wyszliśmy co prawda na prowadzenie po golu Piesiura, który strzałem z 20 metrów zaskoczył bramkarza gospodarzy, ale rywale w 12 minucie wykorzystali błąd Kordonia i wyrównali. Mogliśmy znowu prowadzić, ale w 25 minucie Maśka zmarnował znakomitą okazję strzelecką i sprawdziło się powiedzenie, że niewykorzystane okazje się mszczą. W 41 minucie bowiem przeciwnicy dobitką pokonali Kubinę i zeszli na przerwę prowadząc 2:1, bo my w 44 minucie nie wykorzystaliśmy kolejnej szansy. Tym razem Błażej Grygier nie zdołał ulokować piłki w siatce.
źródło: www.sportowasilesia.com
W przerwie w zespole LKS Goczałkowice nastąpiło kilka zmian i nim drużyna załapała właściwy rytm rywale przeprowadzili szybko akcję kończąc ją wykorzystaniem sytuacji sam na sam z Mrzykiem w 48 minucie.
- Odpowiedzieliśmy w 62 minucie strzałem z karnego – dodaje Damian Baron. - Po faulu na Błażeju Grygierze Piesiur podszedł do piłki ustawionej 11 metrów od bramki rywali i pewnie pokonał bramkarza. Karnego, po faulu Mrzyka w 73 minucie, wykorzystali także rywale i choć jeszcze w końcówce Błażej Grygier z 5 metrów zakończył naszą akcję celnym strzałem, dającym nam kontaktową bramkę, to na kolejnego gola już zabrakło nam czasu. Cieszę się jednak, bo zagraliśmy fajny sparing na sztucznej nawierzchni. Padał co prawda deszcz i było zimno. Podobać się mogła zwłaszcza pierwsza połowa, bo mimo dwóch straconych przez nas bramek była dobra w naszym wykonaniu. Szkoda więc niewykorzystanych okazji. Wynik mógł być też korzystny dla nas, bo Adam Grygier z wolnego trafił w poprzeczkę, a Żemła i Urdzoń ostemplowali słupki bramki gospodarzy. Jeszcze Maśka był bliski zdobycia gola, ale piłka po jego... wrzutce wylądowała na poprzeczce. Najważniejsze jednak, że mieliśmy okazję rozegrać ciekawy mecz z zagranicznym rywalem i mam nadzieję, że zdobyte na niemieckim boisku doświadczenie będzie procentować w przyszłym roku na krajowych murawach.
LKS Goczałkowice zagrał w składzie: Kubina (46. Mrzyk) – Baron (46. Zebrowski), Kanik (46. Żemła), M. Widłok, A. Grygier, Kordoń, Piesiur, Maśka, Maroszek (17. Pustelnik) Grajcarek (38. B. Grygier), P. Widłok (68. Urdzoń).