Dziewczyny z "Goczał" wygrywają z liderem, czy będzie I liga?
Wielka mobilizacja, determinacja i wola walki o każdy centymetr boiska. Tak można w skrócie opisać postawę piłkarek LKS–u Goczałkowice–Zdrój w minionym sezonie. Nie inaczej było w ostatnim meczu sezonu przeciwko KKS–owi Zabrze. Zawodniczki zespołu prowadzonego przez Marka Jacka dzięki niesamowitej ambicji pokonały dotychczasowego lidera i po spotkaniu mogły cieszyć się ze zwycięstwa i historycznego wyniku. Czy jednak zagrają w I lidze?
Początek spotkania przyniósł optyczną przewagę KKS–u Zabrze. To właśnie drużyna przyjezdnych lepiej operowała piłką i dłużej utrzymywała się przy piłce. Taki stan rzeczy nie utrzymywał się jednak długo. Sygnał do ataku dała swoim koleżankom Wioletta Mandla, która w dogodnej sytuacji nie zdołała umieścić piłki w siatce, a futbolówka minęła dalszy słupek bramki. Chwilę później mocno uderzała Aleksandra Łapa, jednak trafiła wprost w bramkarkę. Po tych okazjach zabrzanki odpowiedziały jedynie groźnym uderzeniem z dystansu, z którym poradziła sobie strzegąca bramki gospodyń Justyna Kuś. Od tego momentu podopieczne Marka Jacka zepchnęły do defensywy swoje przeciwniczki i dyktowały warunki gry. Prowadzenie gospodyniom mogła dać Beata Madeja, ale uderzenia kapitana drużyny z Goczałkowic dwukrotnie zdołały zablokować zawodniczki z Zabrza, a trzeci strzał z wielkim trudem na korner wybiła bramkarka. Bramkę przyniosła akcja przeprowadzona kilka minut później.
źródło: www.sps24.pl
Madeja przeprowadziła rajd prawą stroną i dograła piłkę na dalszy słupek. Tam akcję zamykała Aleksandra Łapa, która po przyjęciu ulokowała futbolówkę tuż przy słupku. Mimo że w końcówce pierwszej części gry kilkakrotnie kotłowało się w polu karnym drużyny z Zabrza, wynik już nie zmienił się.
Chwilę po zmianie stron goczałkowiczanki mogły podwyższyć prowadzenie, ale strzały Beaty Madei mijały bramkę gości. Po tych okazjach więcej z gry miały zabrzanki. Nie przekuwało się to jednak na sytuacje podbramkowe, a tym bardziej na bramki, zaś linia obronna drużyny z Goczałkowic dowodzona przez Klaudię Matonog nie dawała się zaskoczyć. Z kolei przed kolejnymi okazjami stawały gospodynie, które odgryzały się szybkimi kontratakami. Po jednej z akcji za zagranie ręką podyktowany został rzut karny dla LKS–u. Do piłki podeszła Beata Madeja. Jej strzał trafił wprost w bramkarkę, a dobitka również nie przyniosła zmiany rezultatu. Chwilę później w sytuacji sam na sam znalazła się Wioletta Mandla, jednak uderzyła w środek bramki. Spotkanie zakończyło się więc skromnym zwycięstwem gospodyń, a po ostatnim gwizdku zawodniczki LKS–u Goczałkowice–Zdrój mogły cieszyć się historycznego wyniku.
LKS Goczałkowice–Zdrój – KKS Zabrze 1:0 (1:0)
1:0 – Aleksandra Łapa (27.)
LKS Goczałkowice–Zdrój: Justyna Kuś – Joanna Puchałka, Klaudia Matonog, Martyna Dobrowolska, Alexandra Świerkot, Aneta Król (89. Karolina Piesiur), Natalia Deda, Aleksandra Piwowarczyk, Wioletta Mandla, Beata Madeja, Aleksandra Łapa (60. Kamila Adamczyk). Trener: Marek Jacek.
__________________________________________________________________
Czy w Goczałkowicach będzie I liga kobiet?
Po tym, jak zespół AZS PWSZ Wałbrzych (wcześniej Szczyt Boguszów–Gorce) wygrał dwa ostatnie spotkania walkowerem (tydzień temu z Tygryskami Świętochłowice, a także w ostatniej kolejce z 1. FC AZS AWF Katowice II), to właśnie im przysługuje awans z pierwszego miejsca w tabeli, które zajmują po zakończeniu rozgrywek. W myśl regulaminu rozgrywek do I ligi oprócz mistrzów, awansują również trzy drużyny z drugich miejsc z najlepszym bilansem, spośród czterech grup II ligi. LKS Goczałkowice wprawdzie ma najsłabszy bilans spośród tych ekip, ale dochodzą słuchy, że z rozgrywek I ligi może wycofać się zespół Wandy Kraków. Jeśli tak się stanie, będzie realna szansa na to, że podopieczne Marka Jacka będą mogły na dobre cieszyć się z awansu do wyższej ligi.